Odcinek miał potencjał, ale przesadzili i za szybko odkryli karty.
Na początku każda śmierć wabików faktycznie zaskakuje bo kiedy się przywiązujemy już do danych postaci i myślimy, że to oryginały, to nagle następuje zwrot akcji.
Jednak po którymś z kolei zwrocie następuje znużenie i wiemy już że do żadnej z tych postaci nie możemy się przywiązać. I żadna śmierć nie robi na nas już wrażenia.
Widz ze znudzeniem czeka na jakąś puentę i domyśla się, że pewnie dopiero na samym końcu poznamy originalną rodzinę Smithów. Dlatego też zakończenie nie zrobiło na mnie w ogóle wrażenia.
Pojawia się też problem który generalnie towarzyszy nam w tym sezonie zbyt często.
Czyli zbyt szybkie eskalowanie akcji od samego początku odcinka i brak uspokojenia.
Poziom akcji które się dzieją na ekranie cały czas jest wysoki przez co zaczyna to nudzić i nie robi już dużego wrażenia.
Wydaje mi się, że gdyby trochę inaczej rozłożyli akcję i zrobili inne zakończenie była by perełka. Przykładowo żeby się okazało, że ten cały świat z wabikami byłby mikroświatem który Rick by obserwował w ramach testu. A na końcu go rozwalił bo stwierdził, że test z wabikami nie przeszedł próby czy coś w ten deseń.
Nie zgadzam się z tym mikroświatem , to by było słabe i powtarzalne , gości którzy pisali scenariusz do tej kreskówki stać na wiele więcej kreatywności niż po raz kolejny pokazanie mikroświata , mogli zrobić tak że samo istnienie wabików jest dla Ricka czym nie zrozumiałym ,co dopiero odkrył sam i nie wie jak się z tym uporać , i każda wersja wabika jest mądrzejsza od poprzedniej , po prostu uczy się jak AI samo świadome , gdy oryginalny Rick zabija wabiki te poprzez sieć wysyłają dane do innych wabików ,za każdym razem Rick musi wymyślić coś innego aby ich załatwić a nie wparować do domu i po prostu strzelać się jak w debilnym call of duty.