Zapewne jechał nim Bobby Andes bo ilu może być policjantów na takim pustkowiu, sam mówił, że zajmuje się tym rejonem, mógł się zatrzymać i potoczyłoby się inaczej.
Ale co miało się potoczyć inaczej? Nie rozumiesz, że akcja z porwaniem itd. to fabuła książki, którą wykreował Edward po to, żeby wymusić na bohaterce emocje, które mu towarzyszyły po utracie bliskich (po prostu się zemścić)?
Liczba osób, które totalnie nie zrozumiały tego filmu jest przerażająca...
Zrozumiałam film, ale książka nie może sprawiać wrażenia, że jest nierealistyczna, gdy chcesz by czytelnik w nią uwierzył. Wg prawa policjant na takim odludziu miał obowiązek zatrzymać się przy samochodzie zaparkowanym na poboczu i sprawdzić czy nie trzeba udzielić komuś pomocy, choćby w wezwaniu lawety, nie koniecznie musi podejrzewać przestępstwo. Ale na takim odludziu, popsuty samochód i brak zasięgu może doprowadzić nawet do czyjejś śmierci. Tutaj radiowóz jechał na sygnale, to go nieco tłumaczy, ale i tak powinien albo wezwać drugi radiowóz, albo zatrzymać się i zorientować w sytuacji, chociażby po to, żeby powiedzieć że wezwał drugi radiowóz. To było niedopracowanie ze strony Edwarda w jego powieści. Bez sensu w ogóle wstawił ten motyw.