Nie rozumiem niektórych momentów tego filmu. Nie rozumiem bo jestem zwyczajnie za głupi. Pierwszy raz jestem skłonny przytaknąć, że nie jest to film, który ogląda się tylko raz. Jak napisał Roger Ebert w swojej recenzji "...obejrzałem go drugi raz bo musiałem, trzeci bo chciałem". Jestem na razie w identycznej sytuacji ponieważ też muszę go obejrzeć jeszcze raz.
Charlie Kaufman przekonał mnie o tym że jest geniuszem scenopisarstwa i nie ma w tym ani odrobiny przesady.
no i weszłem na stronę tego filmu specjalnie, aby napisać co kolega wyżej, no i się ździwiłem, bo wchodzę, a tu już mój post napisany.../
Gdyby Kaufman był takim geniuszem, to nie trzeba by oglądać tego filmu po dwa razy, żeby zrozumieć.
Ogólnie film jest zbyt przygnębiający, żeby mógł się mi podobać. Wydaje się bardzo dający do myślenia, ale jest to myślenie w zamkniętym kręgu, niejako egoistyczne, bo narzuca swoją wizję życia, przez co myślimy o poruszanych przezeń sprawach przez pryzmat nie życia jako takiego, ale przedstawionego w tym filmie, które jest oczywiście fikcją. Dlatego najlepszym chyba słowem jakie tu pasuje będzie: przewrotny. Jak już ktoś ma być geniuszem, to wolę ten rodzaj, który wymyśla teorię względności, komponuje Wesele Figara albo pisze Klub Pickwicka ;)
no i wszedłem na stronę tej dyskusji, aby napisać co kolega wyżej, no i się zdziwiłem, a tu już moja odpowiedź napisana.../ :)