Świetny film, a kluczem do jego zrozumienia jest, moim zdaniem, zagadnienie kota schrodingera. Główny bohater - Żyd, jest w rzeczywistości współczesnym Hiobem. Prowadzi uporządkowany, spokojny tryb życia, jednak w pewnym momencie wszystko zdaje walić mu się na głowę. Nie zachowuje się jednak tak jak powinien, jak na Hioba przystało, zgodnie z początkowym mottem filmu. Po pierwsze, nie docenia szczerze tego co ma - zdrowia, rodziny, jest nijaki, niezaangażowany (m. in. w życie wspólnoty). To co go spotyka, z jednej strony przyjmuje (zachowuje bierność), a z drugiej nie może tego zaakceptować - miota się, dręczy, desperacko szuka odpowiedzi - znajduje się więc w stanie podobnym to wspomnianego kota. Nie bierze tego, co los (Bóg) daje z pokorą i spokojem, jest to raczej tragiczna bezsilność. Rabini udzielają mu dobrych wskazówek, jednak nie potrafi ich przyjąć i wcielić w życie ( streszczają się one w trzech formułach - patrz z radością na życie, nie zrozumiesz wszystkiego, życie stanowi tajemnicę, i po trzecie i najważniejsze - bądź dobrym człowiekiem (rada ostatniego, najmądrzejszego rabina, wypowiedziana w rozmowie z synem bohatera). Na końcu, tę właśnie mądrość odrzuca, wpisując wbrew swoim własnym przekonaniom i moralnym zasadom, zawyżoną ocenę. Natychmiast odzywa się telefon, z niepokojącymi wiadomościami o jego zdrowiu - kiedy w końcu podejmuje działanie, i kiedy wszystko inne zdaje się układać (praca, syn) momentalnie ujawniają się konsekwencje złego uczynku.
Tak na świeżo po seansie odbieram film, wiem że ukrywa się w nim jeszcze wiele innych wątków pobocznych i aluzji, jednak tak mniej więcej widzę wątek główny. Przesłanie filmu to przede wszystkim: żyj, i ciesz się życiem, nie wszystko jesteś w stanie zrozumieć, przewidzieć i zdefiniować (to nie fizyka!), ale to co przychodzi, przyjmuj ze spokojem i pokorą - staraj się akceptować, ale nigdy nie bądź bierny, działaj, pamiętając o konsekwencjach. Bo inaczej za życia będziesz jak żydowska zjawa z pierwszej sceny ; ) No i na koniec, nigdy nie zapominaj rad starych (i nie tylko) rabinów ; )
Co do konsekwencji złego uczynku - ostatnia scena wskazuje na to, że tornado przejechało się po ich dzielnicy domków jednorodzinnych, więc jest nawet gorzej :p
a może tornado to taki stan superpozycji jak z tym kotem, są martwi i żywi:) zresztą pierwsza scena filmu zaczyna się od spotkania z dybukiem
A jaki sens ma końcowe tornado, które za chwilę zmiecie grupę uczniów, bo stary nauczyciel nie może znaleźć klucza do piwnicy?
Ciekawa interpretacja. Rzeczywiście można przyrównać bohatera do Hioba, który zostaje wystawiony na próbę. Ale czy zlitowanie się i wystawienie oceny dostatecznej temu Koreańczykowi można przyrównywać do ostatecznego odwrócenia się Hioba od Boga? Po za tym on zawsze mógł wymazać tą ocenę ;) Sporo jest w tym filmie takich efekciarskich scen, które nie mają absolutnie nic nie wnoszą do historii i jej ewentualnego przesłania. Szczególnie zastanawia mnie jedna scena, w której bohater znajduję notes z dziwnymi obliczeniami. Ten wątek nie jest później zupełnie kontynuowany. Ktoś wie o co może chodzić?
Chaos. Artur pracuje nad metaculusem. Larry tłumaczy studentom nieoznaczoność. Nie ma w tym filmie zbyt skomplikowanego przesłania - życie to chaos i możemy spodziewać się dowolnego w dowolnej chwili, a próby jego uporządkowania to działania chybione. Pierwsza scena to zetknięcie racjonalisty i osoby działającej odruchowo. Dalszy film o tym, że racjonalne podejście jest mało skuteczne.
Poza tym dużo odniesień do obyczajowości żydowskiej, trudno wyczuć czy ukłon czy szydera.