Po obejrzeniu jeszcze bardziej czuję twórczość White Lies, Editors, Interpol...Świetna muza, smutny, poetycki, życiowy film!
Zapewne istotne tu będzie rozumienie słowa poezja, ale nie chcę się wdawać w dyskusję na ten temat, a przynajmniej nie na tym forum:) Ja nie uważam, że życie i poezja wykluczają się, dlatego napisałem jak napisałem:)
:) To oczywiste, ale oni są dla mnie odlegli...i już niestety nie wydają nowych albumów;) A White Lies, Editors... mam możliwość słuchać na żywo na koncertach i smakować ich nowe utwory. Tam to - piękna przeszłość...a to teraz to moje życie tu i teraz:)
Polecam w takim razie The National. White Lies i Editors jakoś dupy nie urywają, zwłaszcza w kontekście porównań do JD (zawsze się zastanawiam na ile to szczere a na ile sprytnie obliczone na zainteresowanie spragnionych muzyki "w klimacie JD" nastolatków). Dzięki bogu zawsze można sobie odpalić Closer czy Unknown Pleasures.
Byłem na koncertach Editors i White Lies i nie widziałem tam nastolatków;) W kinie na Control też widz dość zróżnicowany, ale nastek nie dostrzegłem:))) Chyba bardzo mały ich procent słucha takiej muzy ( i w ogóle wie, że był taki zespół jak JD). Co do The National, to podoba mi się ich brzmienie, ale średnio wokalista, no ale pewne rzeczy są po prostu sprawą gustu i nie ma co za dużo filozofować prawda?:) Ważne, że zgadzamy się co do JD, że wysoko cenimy ich twórczość i film, który spowodował niniejszą wymianę zdań:)
jestem nastolatką i ubóstwiam JD mówicie że editors i white lies to podobne klimaty ...znam ich tylko z nazwy powinnam ich spróbować ? normalnie to słucham bardziej rocka z lat 60 spodoba mi się ?
Ja bym raczej The National, Interpol i Editors polecała (w takiej kolejności). White Lies ciutkę przynudzają moim zdaniem.
Zgadza się 1 zdecydowanie lepsza niż 2, ale na 2 też jest parę ciekawych songów;) Na żywo cudnie się przy nich bawiłem...
Niektórzy twierdzą, że wszystko jest poezją. Zatem kolega nie minął się z prawdą. Życie też może być bardzo poetyckie.
Ja mogę powiedzieć, że po obejrzeniu tego filmu bardziej czuję rozdarcie pomiędzy dwoma kobietami. Ale jak mawiał Wojaczek - wiersz jest jak kobieta. Więc pozostajemy w temacie poezji :)
:)... Poza tym, jeżeli teksty (wiele z nich dosłownie są wierszami Iana do których później napisał muzykę) Joy Division nie są poezją, to ja jestem z księżyca;)
Uwielbiam Joy Division,a po tym filmie nawet jeszcze bardziej:) Teksty Curtisa są mega poetyckie,jeśli ktoś mówi,że nie,to znaczy,że mało wrażliwą ma duszę;] Sama postać Iana tajemnicza,depresyjna..artysta mocno niepokorny.Szkoda,że tak skończył w walce ze swoim demonami.Coś w tym jednak musi być,że wielu artstów umiera młodo..Choćby Morrison,czy Cobain..wszyscy byli bożyszczami tłumów,piękni,młodzi bogaci,a nie poradzili sobie i wybrali śmierć.
Sam film przepięknie zrealizowany..czarno-białe zdjęcia,nostalgiczny klimat i cudowna muzyka.I'm impressed:)
nie stawiaj w jednym rzędzie white lies, editorsów, interpolu z joy division! To zniewaga