Mam na myśli dlaczego go porzuciła?
Nie do końca tego rozumiem, wyszła z restauracji razem z nim i wyglądało to, że zła była na ojca. A nagle dowiedzieliśmy się, że zrezygnowała..
Czy myślicie, że od początku był to jej wyrachowany plan, czy może było jej tak głupio przez to, co zrobiła, że nie potrafiła już spojrzeć Mateuszowi w oczy?
Wydawało się, że naprawdę go polubiła i wątpię, że tyle by się wysilała żeby tylko móc go zabrać na te urodziny. Mimo wszystko wierzę w to, że czuła się skompromitowana przez ojca, który uznał, że chce mu tylko zrobić na złość i dlatego nie przyszła już do Mateusza. Myślę, że naprawdę polubiła spędzanie z nim czasu, troszczyła się o niego. Również zauważyła, że reaguje na różne bodźce, starała mu się w jakiś sposób pomóc i umilić czas. Ale o miłości z jej strony myślę, że nie ma mowy.. Więc sam fakt przedstawienia go jako narzeczonego i pocałowanie go było z jej strony bezczelnym zachowaniem.
Z perspektywy osoby niepełnosprawnej, wydaje mi się, że on mógł oburzyć się o to, że rok wcześniej spotykała się z bezdomnym, a teraz z nim, ten pocałunek przed ojcem był tak sztuczny, że z wściekłości zaczął jęczeć, jakby chciał stamtąd wyjść.
Ja na jego miejscu, mógłbym również się zdenerwować i chcieć zakończyć taką nieszczerą relację.