Bob Valdez jest miejscowym konstablem i kiedy zostaje zmuszony do zabicia pewnego człowieka przez Franka Tannera, domaga się aby Tanner wypłacił pieniądze żonie zabitego, gdyż została ona bez środków do życia. Tanner nasyła swoich ludzi na Valdeza i ci dotkliwie go biją. Valdez wspomina dawne czasy i postanawia rozliczyć się z Tannerem. Tanner dostaje wiadomość "Valdez przybywa!"
i z dzisiejszego punktu widzenia, klasyczny już western - konstrukcja fabuły jako powortu i rewanżu na sadystycznym rewolwerowcu o przewrotnym nazwisku Cypher - tu przypomina mi sie Harry Angel. Lancaster jest świetny i film - oczywiście z odpowiednim marginesem tolerancji - da się oglądać bez znudzenia.
Wszyscy dobrze grają, ale Lancaster przebija. Świetne, niedopowiedziane zakończenie. Lubię takie. Rano wstaję i kombinuję co mogło być dalej, to świetna zabawa.Ciekawe odniesienia do Jezusa- niesamowity pomysł z krzyżem, którego rzeczywiście nie wiadomo jak zdjąć. Dziś taka scena byłaby kultowa, bo dzisiaj wszystko...